Największą pandemią w historii świata była „czarna śmierć”, czyli epidemia dżumy szalejąca w czternastowiecznej Europie. Zabiła ona niewyobrażalną liczbę 100 milionów istnień ludzkich tylko i to tylko na Starym Kontynencie, w niektórych jej rejonach uśmiercając nawet 80% mieszkańców, a drugie tyle na terenie Azji i w basenie Morza Śródziemnego. Tamta epidemia pochodziła również, jak się od niedawna uważa, z Chin, z prowincji Junnan lub też z krajów środkowoazjatyckich i zawędrowała do Europy w podobny, co dzisiaj, sposób, czyli dzięki kontaktom handlowym.
Wirus Covid-19 potocznie zwany koronawirusem nie jest pierwszym pandemicznym nieszczęściem na Ziemi i chociaż nie wiemy jeszcze jak poważne zagrożenie stanowi on dla ludzkości, to może warto przypomnieć o poprzednich wielkich epidemiach: dżumy, ospy właściwej i polio. Widać pewne paralele pomiędzy rozprzestrzenianiem się dżumy w czternastym i koronawirusa w dwudziestym pierwszym wieku oraz pewne podobieństwa w metodach i skuteczności walki z epidemią. Przypominamy o tym również w kontekście zaskakującego zjawiska kulturowego, jakim jest wysoka sprzedaż powieści Alberta Camusa czy doszukiwania się związku pandemii z przepowiedniami Nostradamusa…. No cóż, ludzie poszukują wyjaśnień dla niezrozumiałych dla siebie zjawisk, nawet tak kuriozalnych wyjaśnień, jak to ostatnie. W średniowieczu pojawienie się czarnej śmierci tłumaczono na przemian „złym powietrzem” i koniunkcją trzech planet w 1345 roku. Z drugiej strony, czytanie Camusa to przecież wyjątkowo przyjemne i pożyteczne zajęcie i można je z pewnością polecić. Niezależnie od okoliczności.
Kliniczne objawy wywoływane przez koronawirusa przypominają niektóre objawy występujące na przykład u chorych na dżumę. Nie wiemy dotychczas jakie jest pochodzenie koronawirusa, ale dżuma jest chorobą bakteryjną gryzoni, przenoszoną na człowieka przez pchły szczurze. Infekcja przynosi wysoką temperaturę, poty, dreszcze, zapalenie płuc, opuchliznę i ból węzłów chłonnych, wywołując sepsę.
Opis naocznego świadka epidemii czarnej śmierci, Giovanniego Boccaccio sugeruje, że obrzmienia węzłów chłonnych były pierwszymi objawami choroby, przyjmując kształt jabłka lub jajka, nazywane popularnie „szyszkami”. Śmierć następowała niezwykle szybko, bo nawet w ciągu dwóch do siedmiu dni od zarażenia. Dżuma jest wyjątkowo zaraźliwa, zwłaszcza jej postać płucna. Natomiast nazwa „czarnej śmierci” pochodzi od zgorzeli palców rąk i stóp oraz nosa, powstających w wyniku zatorów w naczyniach krwionośnych tych organów. Zapalenie płuc w dżumie ma objawy krwioplucia, duszności i sinicy. Pierwszą szczepionkę przeciwko dżumie opracowano w 1890 roku. Zawiera bakterie dżumy zabite formaliną. Wysoka śmiertelność w przypadku dżumy od dawna stanowiła „inspirację” do wykorzystywania jej jako broni biologicznej. Takie eksperymenty kontynuowane były przez Japończyków w Mandżurii w okresie drugiej wojny światowej, a nawet w okresie zimnej wojny.
To właśnie przerzucanie katapultami zwłok zmarłych na dżumę podczas oblężenia Teodozji na Krymie przez Tatarów w 1346 toku, które miało uśmiercić załogę obleganej twierdzy, ostatecznie doprowadziło do pandemii czarnej śmierci w całej Europie oraz Afryce Północnej w latach 1348-1352. Jej pojawienie się na Krymie było prawdopodobnie efektem kontaktów z azjatyckimi kupcami i aktywności wymiany handlowej wzdłuż jedwabnego szlaku. Pochodziła z Chin, podobnie jak obecny koronawirus, a jej pierwszym europejskim „przyczółkiem” były, nomen omen, Włochy, dokąd sprowadzili ją genueńscy kupcy uciekający z oblężonej przez Tatarów Kaffy (Teodozji). Plaga dotarła najpierw na Sycylię na galerach genueńczyków, następnie do Wenecji, Genui i Pizy, a wydalone z Włoch statki z chorymi popłynęły dalej, do francuskiej Marsylii…. Jej „najskuteczniejszą” metodą rozprzestrzeniania się po kontynencie europejskim były, tak jak obecnie, środki transportu, wówczas statki handlowe, który rozwiozły zarazę nawet do Skandynawii, choć oszczędziły Islandię. W wyniku rozprzestrzeniania się miał ostatecznie doprowadzić do wyludnienia się Europy w wyniku zmniejszenia populacji niektórych regionów nawet o 80%! W Chinach, w ciągu piętnastu lat pandemii, choroba zabiła 25 milionów ludzi!
Wielki pomór czarnej śmierci uwieczniony został w sztuce średniowiecznej ilustracjami „tańca śmierci”, czyli danse macabre, które każdy z nas pamięta z malowideł ściennych kościołów i książkowych rycin. Rozpowszechnił poetyckie wezwanie do życia chwilą. Co ciekawe, epidemia czarnej śmierci nie dotarła na ziemie polskie, być może dzięki kwarantannie wprowadzonej przez Kazimierza Wielkiego na granicach Rzeczpospolitej oraz izolowaniu miast przed podróżnymi. Wyjątek stanowił Śląsk, gdzie epidemia zbierała obfite żniwo, a ludność, obwiniając za nią obcych, wystąpiła przeciwko żydowskim mieszkańcom na przykład we Wrocławiu.
Podobne zachowanie, polegające na obwinianiu obcych, widoczne jest w Europie także dzisiaj i przejawia się otwartą wrogością w stosunku do rasy żółtej. Wprowadzona izolacja uratowała także niektóre inne regiony Europy, jak chociażby w Holandii i w Belgii. Poprzednie teorie, jakoby dżuma Justyniana z szóstego wieku oraz epidemia z czternastego wieku miały pochodzenie odbakteryjne, jest przez niektórych badaczy zastępowana inną, która ich powstanie przypisuje wirusowi, podobnemu do wirusa Ebola. Nie ma jednak co do tego rozstrzygnięcia lekarzy i historyków medycyny, a badania DNA na średniowiecznych cmentarzyskach wskazują raczej na zakażenie bakteryjne.
Pozytywnym skutkiem walki z czarną śmiercią było m.in. pojawienie się instytucji kwarantanny (quaranta giorni, czyli 40 dniowe odosobnienie osób podejrzanych o roznoszenie chorób zakaźnych), którą wprowadzono w Dubrowniku w 1377 roku w wyniku powiązania przyczynowo-skutkowego występowania choroby z brakiem higieny, brudem, obecnością pasożytów i zwierząt w bezpośrednim sąsiedztwie ludzi. Dżuma powróciła do Europy na przełomie XIX i XX wieku, stając się inspiracją Camusa.
Nawet, jeżeli jakoś pozbędziemy się wirusa Covid-19, to trzeba zdawać sobie sprawę, że nadejdą nowe. W wielu miejscach na świecie zwierzęta hodowlane stłoczone są na małej przestrzeni i w bardzo dużych ilościach. Nie są to naturalne warunki. Hodowanie i stykanie się takiej wielkiej ilości gatunków na małej przestrzeni nie jest sytuacją naturalnie występującą w przyrodzie. Świnie, kury, kaczki, gołębie, a także szczury i nietoperze stykają się bardzo blisko, a nawet zjadają się lub przynajmniej zjadają własne odchody. Powstaje olbrzymi mikser genetyczny, który generuje nowe wirusy. W ten sposób rodzi się rocznie kilka szczepów nowych odmian grypy, co wcześniej czy później doprowadzi do powstania kolejnej pandemii, być może równie wirulentna jak grypa hiszpanka i zabójczej jak czarna śmierć, chyba, że zmieni się coś w zachowaniu głównego winowajcy tego zjawiska, czyli człowieka…
Zobacz też:
• Mgła, która zabiła 12 tysięcy londyńczyków
• Frane Selak – niesamowita historia człowieka, który “oszukał śmierć” 7 razy
• Frank “Rocky” Fiegel – to właśnie Polak był inspiracją dla twórcy słynnego Popeye’a
• Frederick Banting i jeden z najbardziej niesamowitych momentów w historii medycyny
• Edward Mordrake – tajemnica człowieka o dwóch twarzach rozwiązana
źródła: Wikipedia, Paweł Jasienica „Polska Piastów”, Albert Camus „Dżuma”