Justin Crowe był świadkiem śmierci swojego dziadka, który z powodu ciężkiej choroby umierał w domu. Wywarło to ogromny wpływ na poglądy młodego artysty. Ponieważ dom jest miejscem ze wszech miar znajomym, pełnym rutyny, to zdarzenie spowodowało, że inaczej pomyślał o własnej śmierci, o przemijaniu w ogóle. Wpadł na pomysł stworzenia dzieła sztuki, które w inny sposób opisałoby to doświadczenie – było konfrontacją śmieci z codziennym życiem.
Zaczął kupować szczątki ludzkie w internecie od dealerów, którzy sprzedają je głównie do celów medycznych, albo jako osobliwości kolekcjonerskie. Kupił 200 kości, należących do 200 różnych osób.
Z zajęć z ceramiki wiedział, że popiół kości był częstym składnikiem glazury, więc opracował specjalny przepis z typowych składników takich jak glina, krzemionka i skalenie i dodał do nich świeżo wypalane, zgniecione i sproszkowane ludzkie kości.
Zaprojektował zestaw obiadowy dla 8 osób. Po wyrobieniu i ukształtowaniu, każde naczynie wykonane z glazury z ludzkiego popiołu wypalił w piecu w 2400 stopniach Celsjusza. W rezultacie otrzymał błyszczący, bladoniebieski serwis składający się z funkcjonalnych filiżanek, kubków, talerzy i misek.
Uwieńczeniem pracy była kolacja, podczas której zaproszeni goście spożywali posiłek z zastawy wykonanej przez Justina. Podano polędwiczki wieprzowe, szparagi, i sałatki, a goście dzielili się swoimi doświadczeniami i poglądami na temat śmierci. Cały proces produkcji oraz doświadczenie kulinarne zostały udokumentowane na pięknym filmie. (patrz niżej)
Kiedy artysta zaczął opowiadać różnym osobom o swojej koncepcji na serię naczyń, ich reakcja zaskoczyła go. Ludzie zaczęli pytać, albo wręcz prosić o zrobienie czegoś z użyciem prochów ich bliskich. Zamiast patrzenia na obraz lub urnę na półce, zapragnęli w namacalny sposób uwiecznić pamięć o ukochanych osobach w życiu codziennym.
W oparciu o takie potrzeby, w październiku 2016 roku Justin Crowe uruchomił produkcję na podstawie opracowanych przez siebie wzrozów, oferując pamiątkowe, niestandardowe „kremacyjne” obiekty, takie jak kubki, biżuteria, oprawy oświetleniowe i inne. To co zaczęło się jako projekt artystyczny zainspirowany tragedią, jest obecnie firmą zmieniającą nasz sposób myślenia o śmierci i zapamiętywania.
„Kupiłem 200 sztuk ludzkich kości, online od dealerów, z których każda dawniej należała do 200 różnych osób.”
„Wiedziałem, że popiół kostny był częstym składnikiem glazury, więc opracowałem specjalną recepturę i stworzyłem serwis obiadowy, na którym podałem kolację znajomym.”
„W pierwszym kroku sproszkowałem kości.”
„Kolejny krok to lepienie naczyń.”
„Następnie każdy element ceramiki z ludzkiego popiołu leżakoesł w piecu rozgrzanym do 2400 stopni.”
„Efektem było błyszczące, bladoniebieskie szkliwo, w formie funkcjonalnych filiżanek, kubków, talerzy i misek.”
„Zwieńczeniem pracy była kolacja dla przyjaciół.”
„Potem jednak ludzie zaczęli pytać mnie, czy nie mógłbym zrobić czegoś z prochów ich ukochanej osoby?”
„Zamiast patrzeć na zdjęcie lub urnę na półce, chcieli, aby pamięć o bliskich stała się częścią ich życia codziennego.”
„Traktowali to jak sposób na to, aby mieć ich w pobliżu.”
W oparciu o ten pomysł, uruchomił stronę internetową, oferując niestandardowe przedmioty pamiątkowe, takie jak kubki, biżuteria i inne.
To co się zaczęło jako projekt artystyczny zainspirowany tragedią, stało się obecnie firmą zmieniającą nasz sposób myślenia o śmierci i zapamiętywaniu.
Skomentuj
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.