Trzy zmysły człowieka, o których się nie mówi - Zalajkowane.pl
Nowe!

Trzy zmysły człowieka, o których się nie mówi

fot. Grzegorz Jakubowski

fot. Grzegorz Jakubowski

Czy wiesz, że poza pięcioma powszechnie znanymi zmysłami i wykraczającym poza ramy naukowe szóstym zmysłem, badacze wyróżniają jeszcze przynajmniej dwa, a nawet trzy inne? Stanowią one źródło cennych informacji, których nie warto lekceważyć?

Zmysł równowagi, kinestetyczny i bólu – to trzy zmysły, które najczęściej pozostają w cieniu. Niesłusznie, bo nie tylko pozwalają nam zachować orientację w przestrzeni i swoim ciele, ale też ostrzegają przed zagrożeniem zdrowia, a nawet życia. Do czego dokładnie nam służą?

Zmysł równowagi – wewnętrzna poziomica
Zmysł równowagi niczym pokładowy GPS pozwala określić pozycję ciała. Punktem orientacyjnym jest głowa – w odniesieniu, nie tyle do podłoża, co do kierunku przyciągania ziemskiego. Zmysł równowagi odnotowuje tak to, że poruszasz głową – kiwasz nią, przechylasz, obracasz, jak i to, że twoje ciało znajduje się w ruchu. Wykryje, jeśli zwolnisz lub przyśpieszysz.
Nic nie umknie doskonałej poziomicy schowanej w zakamarkach ucha wewnętrznego. Znajdują się tam porośnięte cienkimi włoskami torebki i kanaliki wypełnione płynem. Płyn ten porusza się, gdy zmieniasz pozycje. Wtedy włoski wyginają się. Dzięki temu organizm uzyskuje informacje odnośnie twojego położenia w przestrzeni, nawet jeśli nie korzystasz ze zmysłu wzroku czy dotyku.
Jako posiadacz zmysłu równowagi, możliwe, że doświadczasz pewnych niedogodności. To mała cena, ale jednak. O jakich niedogodnościach mowa?

Choroba lokomocyjna – niezgodne informacje z różnych zmysłów
Zdarza ci się odczuwać nieprzyjemne objawy choroby lokomocyjnej, gdy podróżujesz samochodem, statkiem czy samolotem? Ich przyczyną jest niezgodność informacji płynących z różnych zmysłów. Większość z nich, w tym głównie wzrok, stają w opozycji do zmysłu równowagi. Podczas gdy oczy i inne narządy dają ci sygnały, że pozostajesz w bezruchu, zmysł równowagi nie daje się tak łatwo zmylić i alarmuje, że jednak się przemieszczasz. Tym sposobem konflikt gotowy. Trudny do rozsądzenia, bo racja leży po dwóch stronach: twoje ciało pozostaje nieruchome, nie zmieniasz pozycji w odniesieniu do środka komunikacji, jednak nie da się ukryć, że przemierzasz kilometry. W efekcie organizm może głupieć. Daje o tym znać m. in. poprzez mdłości, zawroty głowy. Aby zapobiegać tym niechcianym przypadłościom, warto chociażby zamknąć oczy i ułożyć się w pozycji półleżącej. To wyeliminuje część sprzecznych sygnałów. Najlepiej jednak, o ile masz taką możliwość i oczywiście odpowiednie uprawnienia, przesiąść się na fotel kierowcy. Gdy prowadzisz poruszający się pojazd: widzisz ruch i w większym stopniu czujesz ruch. Wszystko jest więc tak jak powinno.

Zmysł kinestetyczny – wyobrażeniowa mapa ciała
Zmysł ten umożliwia ci koordynację ruchów. Gdyby cię go pozbawiono, z zamkniętymi oczami nie byłbyś w stanie dotknąć swojego nosa czy nogi – po prostu nie wiedziałbyś, gdzie się znajdują. Zastanawiałeś się kiedyś, skąd to jednak wiesz, skoro przecież nie mówi ci o tym ani wzrok, ani dotyk czy węch?
Aby orientować się w świecie, musimy najpierw orientować się sami w sobie. Pomaga nam w tym uwewnętrzniony schemat ciała. Natura na czas wędrówki po ziemskim padole wyposażyła nas w mapę nas samych. Ta zakodowana jest w asocjacyjnych czuciowych obszarach mózgu. Mapa zawiera informacje o wzajemnym położeniu różnych części ciała, odległościach je dzielących. Tym sposobem mamy wszelkie parametry chociażby, by trafić łyżką do ust, nawet gdy ktoś przesłoni nam oczy.
A ponieważ nie spędzamy życia w jednej pozycji, mapa ta musi być stale aktualizowana, gdy części ciała zmieniają położenie względem siebie. Zmiany są nanoszone na ogólny dostępny model własnego ciała. Potrzebne do tego informacje są przekazywane przez zakończenia nerwowe znajdujące się chociażby w mięśniach i stawach, które odnotowują nasze ruchy.

Zmysł bólu – sygnał alarmowy trudny do zignorowania
Nie lubimy, gdy nas coś boli. To zrozumiałe. Tyle, że odczuwanie bólu nie służy we wszystkich przypadkach gnębieniu nas śmiertelników. Ma on ratować nasz organizm przed destrukcją, w tym przed śmiercią. Sygnał, że coś jest nie tak musi być więc na tyle mocny, żebyśmy nie byli w stanie go zlekceważyć. Odpychający zapach czy drastyczny widok niekoniecznie zdałyby w tym przypadku egzamin. Jak zmotywować człowieka do usunięcia szkodliwego bodźca zanim będzie za późno? Natura zna swoje sposoby. Jednym z nich jest właśnie zmysł bólu. Mechanizm polega na tym, żeby dostarczyć nam tak nieprzyjemnych doznań, żebyśmy za wszelką cenę chcieli się ich pozbyć. W uproszczeniu: im groźniejszy dla nas bodziec, tym większy ból (oczywiście od tej zasady jest wiele wyjątków). Jest to informacja, że nie ma czasu do stracenia. I choć w przypadku zranień natury mechanicznej – skaleczeń, złamań, zwichnięć – mechanizm zazwyczaj działa na medal, w przypadku wielu chorób, w tym nowotworów, ból przez długi czas może się nie pojawiać. Co więcej, różnimy się pod względem rozwinięcia tego zmysłu. Jedni odczuwają znaczny ból przy nawet niewielkich szkodliwych bodźcach, inni są zadziwiająco wręcz wytrzymali i często nawet nie zauważają uszkodzeń ciała. Kto ma lepiej? Jedno jest pewne: szczęśliwcy mało wrażliwi na ból są bardziej narażeni na niebezpieczeństwa, bo w dużej części ich po prostu nie wyczuwają.

Co sprawia, że czujemy ból? Mamy wiele receptorów, które za to odpowiadają, dzielą się one w zależności od specjalizacji. Inne z nich poinformują nas uszkodzeniach mechanicznych, inne o zbyt wysokiej bądź niskiej temperaturze czy stycznością z niebezpieczną substancją chemiczną. Włókna zmysłu bólu szczelnie oplatają ciało, dzięki czemu sygnalizują zagrożenia w różnych jego rejonach.
Ból jednak to nie sama fizjologia. Z badań naukowców wynika, że za jego natężenie odpowiada także nasza interpretacja danej sytuacji i odczuwane wtedy emocje. Z tego względu tworzy się coraz więcej technik wpływających na psychikę w taki sposób, aby zmniejszyć doświadczanie bólu. Można je stosować w przypadku chorych doświadczających chronicznego bólu czy choćby, aby łagodzić bóle porodowe.

źródło: gazeta.pl

Skomentuj