Nie zdam tego! - czyli cała prawda o egzaminie na prawo jazdy. Poradnik.
Nowe!

Nie zdam tego! – czyli cała prawda o prawku

Jutro egzamin? Strach? Zrezygnowanie? Przecież nikt nie zdaje to dlaczego Ty masz zdać? No dobra, może ktoś zdaje, ale niewielu. A wiesz, że każdy WORD publikuje swoje statystyki zdawalności?

Statystyki dla Warszawy

Nie wyglądają tak strasznie? Pewnie jakoś to przekłamują, albo źle sprawdzasz. O co w tym chodzi? Czy naprawdę nie mogłoby być łatwiej?
Jak zdać prawo jazdy - poradnik
No dobra, zacznijmy od początku. Zapisujesz się na kurs. Pierwsza, albo pierwszy wśród znajomych. Albo i nie. Może ktoś już ma kategorię AM, albo B1. O, tak, czterokołowiec Ligier, albo quad do śmigania po lesie, a może nie tylko po lesie – to jest coś! Ale to wszystko kosztuje. No i prawko też trzeba mieć. Czekasz więc spokojnie na tą “normalną” kategorię B. A w ogóle zastanawiasz się, co ona daje? Otóż, jak już zdasz egzamin i odbierzesz blankiet możesz wskakiwać za kierownicę np. ciągnika rolniczego, lekkiej ciężarówki z przyczepą, busa dla dziewięciu osób, a za trzy lata nawet motocykla o pojemności skokowej silnika do 125 cm3. No i przecież nawet Cię z tego nie egzaminują! Ale zaraz, miało być tak trudno. A tak przy okazji: jeden z pierwszych kursów na prawo jazdy w Polsce zorganizowali w 1921 roku ludzie z YMCA (tej YMCA z piosenki zespołu Village People). Podeszło 1500 osób, zdało… 15%! Trochę mało, nie? Słabo przygotowani? Raczej nie, po prostu było piekielnie trudno. A teraz jest o niebo – uwierz! – o niebo łatwiej. Tylko wybierz dobry Ośrodek Szkolenia Kierowców. Poczytaj opinie w internecie, najlepiej te zweryfikowane, sprawdź, co dokładnie jest w cenie kursu, popytaj znajomych. I pamiętaj, że taniej to prawie nigdy lepiej. A jeździć się w życiu uczysz raz. I tak, wiem, wujek, tata i kolega już cię uczyli, ale daj się wykazać profesjonalistom.

Poradnik jak zdać prawo jazdy

Były badania, pierwsza pomoc, wykłady, no i jazdy. No właśnie, jazdy, bywało pewnie różnie. Już wszystko wychodziło, a potem znowu bzdurny błąd, tyczka wyrosła nie wiadomo skąd, albo znak był ustawiony bez sensu. OK, ale przynajmniej wiesz już dokładnie, który przycisk do czego służy w tej Toyocie, Hyundaiu, czy tam Suzuki. Właśnie, może sobie potem taki kupisz? Przecież jest całkiem spoko. A wiesz, że jeszcze dobrych paręnaście lat temu trzeba było się naprawdę namachać, żeby kręcić kierownicą bez wspomagania? Szyby wściekle parowały bez klimatyzacji, ESP nie chroniło przed poślizgiem, a ASR nie pomagało ruszać pod górę. Z resztą, kto by dzisiaj o tym myślał! Oj pomyśl, bo te skróty na egzamin teoretyczny znać musisz. Najlepiej po prostu przeglądać dostępne na stronie Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa bazy pytań i nie robić tego tylko jeden dzień przed egzaminem. Aha, te bazy są darmowe! Tak, darmowe, nie każ sobie nikomu za to płacić. Za to warto trochę poczytać o tym wszystkim. Zapytaj wykładowcę, instruktora, albo Google’a, który podręcznik czytać warto. A może podręczników już teraz prawie się nie czyta? Tylko pomyśl sobie szczerze, jeśli już masz czytać jakiś podręcznik to wolisz ten o samochodach czy o chemii organicznej? Aha, przed praktyką pojeździj jeszcze trochę ze swoim instruktorem w okolicach miejsca egzaminowania. Dla świętego spokoju przećwiczcie raz jeszcze sprawdzanie wszystkich płynów i świateł. No i zacznij trochę zauważać te wszystkie znaki, sygnalizatory i przede wszystkich zachowania kierowców na drodze, jak chodzisz, jeździsz na rowerze, albo autobusem.

Poradnik na prawo jazdy

Skoro już dobrnęliśmy do tego koszmarnego momentu, gdy egzaminator czyta Twoje nazwisko to… przede wszystkim wyluzuj! Pamiętaj, że większość tych nieszczęśników, którzy wychodzą z WORD-u obrażeni na cały świat zgubił stres. Jak się człowiekowi noga trzęsie ze strachu to nawet mistrz może pomylić pedał sprzęgła z pedałem hamulca. A hamulec nożny z ręcznym – tfu! – awaryjnym. I pomyśl dwa razy czy na pewno chcesz ryzykować zapisanie się na teorię i praktykę jednego dnia. Co do samej zaś teorii, błagam, wierz mi – ocenia cię KOMPUTER, a nie człowiek. Tu nie ma miejsca na żadną złośliwość. Na praktyce tymczasem dopiero co zmieniły się przepisy. Tak, tak! Teraz już egzaminator NIE MUSI cię oblać za najechanie jednym kołem na linię podwójną ciągła i wiele innych rzeczy. Masz po prostu pokazać, że umiesz jeździć i nie boisz się ruchu ulicznego. Głowa do góry, będzie dobrze!

 

Dzięki za pomoc w przygotowaniu wpisu: Na Drogach – blog świadomego kierowcy.

Skomentuj