Daaaawno, dawno temu robiliśmy zestawienie najśmieszniejszych tekstów, które można usłyszeć w dziekanacie – najlepsze teksty prosto z centrum dowodzenia uczelnią.
Okazuje się, że w aptece można usłyszeć równie śmieszne rozmowy. Swoją drogą farmaceuci muszą mieć naprawdę silną wolę, żeby po usłyszeniu tekstu „poproszę prezerwatywy duracell” lub „poproszę krople ze śmietnika”, albo „poproszę sól filozoficzną” nie parsknąć śmiechem. Jakie inne śmieszne teksty można usłyszeć w aptece? Sprawdźcie poniżej 🙂
****
– Poproszę coś dla mojej córki. Kaszel, katar, gorączka.
– Jak wysoka?
– 164 cm.
****
– Czy jest może… (wyciąga karteczkę) kość mańska?
Chwila konsternacji z mojej strony:
– Chodzi o maść końską?
– Tak.
****
– Chciałby pan 10 czy 20 tabletek?
– Tak.
****
– Sexolete plus poproszę [chodziło o Septolete]
****
– Takie papierki co do zębów wkładam [chodziło o Corega tabs]
****
– Timotei i podbiał proszę [Tymianek i podbiał]
****
– Herbatkę hienę proszę [Xenna]
****
– Grube podpaski żeby mi było cieplutko proszę
****
– Jakieś tabletki pani da, bo żonę wydyma po obiedzie
****
– Poproszę plastry na holokausty [chodziło o haluksy]
****
– Poproszę maść dzięciołową [maść z dziegciem]
****
– Poproszę syrop Xylogel do nosa [chodziło o krople do nosa]
****
– Sok z jeża brunatnego proszę [chodziło o jeżówkę purpurową]
****
– Dzień dobry – proszę miętuska w tubce [chodziło o sztyft do nosa Rhin-Bac]
****
– Dzień dobry – Despacito proszę [chodziło o dexapico]
****
– Krople ze śmietnika proszę [chodziło o świetlika]
****
– Coś na wargi sromotnikowe proszę
****
– Syrop z Sosnowca poproszę [syrop sosnowy]
****
– Coś na włoszczyznę w uchu poproszę
****
– Podpaski z Nutelli poproszę [chodziło o podpaski z Naturelli]
****
– Spirystus salcesonowy poproszę [spir. salicylowy]
****
– Karmę dla dzieci Bebilon poproszę
****
– Poproszę chlorchinaldin w maści.
– Przykro mi, ale jest na receptę.
– Pani jest chyba śmieszna. Nie zna się pani na lekach najwidoczniej.
– Proszę mnie nie obrażać, ta maść jest wyłącznie na receptę, może pani pomyliła nazwy.
– Ja się nie mylę! Pani czeka, ja zadzwonię do męża.
Wraca z karteczką, na której jest „Clotrimaz”. Mówię do niej z uśmiechem:
– Ooo, czyli jednak inna nazwa niż chlorchinaldin! Już daję Clotrimazolum.
A ona do mnie:
– No chyba jednak się pani pomyliło. Ja mówiłam dobrze, a to pani nie zrozumiała.
****
Swojego czasu spotkałem się z doktor, która notorycznie wypisywała Relanium dla swojej matki.
Po mniej więcej 2-3 miesiącach regularnych wizyt pacjentki w aptece stwierdziłem, że może należy poinformować o konsekwencjach.
– Proszę nie brać tak często tych leków, bo silnie uzależniają.
W odpowiedzi oprócz wyzwisk, kim to nie jest jej córka i jak karygodne jest moje zachowanie, usłyszałem:
– Tyle lat już łykam te tabletki, a jeszcze się nie uzależniłam.
****
Autentyk z mojej pracy w aptece – przychodzi facet odebrać dla żony gałki dopochwowe robione w aptece:
– Pani magister, a jak żona ma to stosować?
– Tu ma pan napisane – raz dziennie dopochwowo.
– Aha (dłuższy namysł) … A czy ma pani może jakąś pochwę, bo nie jestem pewien, czy żona ma?
****
– Czy dostanę mleko Debilon?
****
– Poproszę Striptiz intensywny na bolące gardło [chodziło o Strepsils Intensive].
****
– Płyn do płukania jamy intymnej.
****
– Dzień dobry. Poproszę stoperan do uszu
****
– Proszę test przeciwciążowy
****
– Poproszę takie tabletki dla syna, żeby synowa po wiosce się nie puszczała
****
– Nie chcę tego tranu, bo mi po nim łuski rosną.
****
– Poproszę Halopierdol [Haloperidol].
****
– Nie pamiętam, jak to się nazywało, ale jak mi pani pokaże, to będę wiedział, że to ten lek.
****
– Maść z ptaka borsuka [Maść z sadła borsuka].
****
– Proszę pani, ja chciałabym zapytać się o ciut mniejsze czopki. Nie mogę ich połknąć. A jak połknę, to strasznie odbija się mydlinami.
****
– Proszę tabletki ze skrzatem polnym [chodziło o skrzyp polny]
****
– Proszę test ciążowy sikany
****
– Babcia prosiła o „zioła, co Hitler pomaga” [zioła Bittnera]
****
– Wojowniczą księżniczkę od zaparć proszę [chodziło o Xennę]
****
Miałam kiedyś taką sytuację – do apteki przyszła Pani w średnim wieku, trochę butnie nastawiona od początku. I mówi:
– Poproszę Domestos.
Myślę sobie, że będę miała kolejną przekręconą nazwę do kolekcji, ale teraz trzeba się skupić i dopytać o jaki lek tej Pani rzeczywiście chodzi.
– Chyba czegoś takiego nie mamy, może pomyliły się Pani nazwy? A jak ten lek ma działać?
Pani wkurzona:
– Ma być Domestos. Wiem, co biorę! Nie będzie mnie tu Pani pouczać!
Jeszcze próbowałam naprawdę delikatnie przekonać, że Domestosu ta Pani zażywać nie chce, że chodzi pewnie o inną nazwę. Ale nie, ma być Domestos.
Co zrobiłam? Zrezygnowana poszłam na zaplecze, wygrzebałam stareńki Domestos i przyniosłam tej Pani. Pani spojrzała dziwnie na butelkę i coś zaczęła mamrotać pod nosem…
– Może jednak to nie o Domestos mi chodziło…
– No dobrze. W takim razie proszę powiedzieć na co Pani brała ten lek?
– Na rzucenie palenia.
Chodziło o DESMOXAN.
****
Przychodzi facet do apteki i mówi:
– Dzień dobry, poproszę coś na katarek.
– A ile dziecko ma lat?
– Ale to dla mnie ma być!
I to nie jest kawał, tylko rzeczywistość w aptece ?
Zobacz też: 10 najśmieszniejszych dialogów, jakie usłyszeli na sali rozpraw protokolanci sądowi.
Wszystkie cytaty pochodzą z fanpege’a „Będąc młodym farmaceutą”