Mikroskopy odkrywały zupełnie nowe światy, ale przez ponad wiek służyły tylko do zapędzania naukowców w ślepe alejki. Największym mikroskopowym odkrywcą był holenderski kupiec Antony van Leeuwenhoek. W 1674 odkrył maleńkie, żywe stworzenia w kroplach wody, krwi, tym co wydłubał z zębów, dosłownie wszędzie gdzie spojrzał. Nikt wcześniej nie podejrzewał takich mikroświatów. Nie miało to żadnego sensu, ponieważ znaczyłoby, ze Bóg trwonił nieskończoną troskę na istoty, które nigdy nie miały zostać dostrzeżone.
Pewnej jesiennej nocy 1677 Leeuwenhoek kochał się z żoną. Poderwał się „natychmiast po wytrysku nim minęło szcześć uderzeń serca” i pobiegł do mikroskopu z próbką nasienia. Ujrzał wtedy „tak wielkie ilości żyjątek, że w niektórych miejscach tysiące poruszały się w obszarze nie większym niż ziarnko piasku”. Podekscytowany napisał list do Towarzystwa Królewskiego. Nie nadmienił, czy pani Leeuwenhoek podzielała jego zachwyt.
Teoria pasożytów
Jednakże Holender, który próbował odkryć sekret życia, odrzucił tę niejasną poszlakę. Uznał, że się pomylił. Mali pływacy wyglądali, jakby gdzieś się spieszyli, ale nie mieli nic wspólnego z prokreacją. Zdecydował, że to po prostu malutkie stworzonka, takie same jak te, które znalazł w krwi, wodzie, między zębami czy palcami u nóg. Skoro są wszędzie indziej, czemu nie w spermie?
Aż do końca XIX w teoria pasożytów pozostawała konwencjonalna. Jedna z grafik w medycznym artykule opublikowanym w 1840 ukazuje różne pasożyty, wliczając w to plemnik zaraz obok tasiemca i innych paskudztw.
Plemniki zostały zaatakowane po raz kolejny. Czemu, jeżeli były ważne, Bóg stworzył ich setki milionów, a tylko jeden miał odnieść sukces? Niewątpliwie Stwórca nie zaprojektowałby czegoś tak niedorzecznie marnotrawionego.
Prawdziwym zagrożeniem związanym z poglądów animakulistów nie była jednak kwestia naukowa, lecz moralna i medyczna. Fala anty-masturbacyjnej histerii zalała Europę w XVIII wieku i trwała aż do następnego. Jeden ze znanych lekarzy wydał bestsellerową publikację ostrzegającą przed spustoszeniem jakie sieje masturbacja. Opisał w niej jednego ze swoich pacjentów, 17-letniego zegarmistrza. Jego dogadzanie sobie spowodowało, że prawie nie mógł się ruszać, był blady i wychudzony, „bardziej jak trup niż żywy człowiek”. Nieszczęsny młodzieniec niemalże zupełnie stracił pamięć, jednakże zachował na tyle zdrowe zmysły, żeby zrozumieć, że to ten podły nawyk, doprowadził go do zguby. „Blada, krwista wydzielina wydalała się z jego nosa; toczył pianę z ust; męczyła go biegunka i utracił kontrolę nad wydalaniem; następowało ciągłe wydalanie nasienia.” Zmarł w kilka tygodni.
Wiedza współcześnie
Każdy medyczny autorytet wbijał ludziom do głów ten sam przekaz: każda kropla nsienia jest cenna. To nie powinno być argumentem przeciwko animakulistom – sperma i plemniki nie są w końcu tym samym – ale epidemia strachu nie pozostawiała czasu na dokładność. Animakulistyczna doktryna, w której marnotrawstwo miało być częścią planu Bożego, miała niewielkie szanse w erze głoszenia, że marnotrawienie jest moralną i fizyczną katastrofą.
Dzisiaj możemy spojrzeć z politowaniem na naszych intelektualnych przodków. Ale powinniśmy się przed tym powstrzymać. Nikt z nich nie wybrał sobie życia akurat w tamtych czasach. Próbowali znaleźć odpowiedź skąd bierze się nowe życie i stanęli przed jeszcze trudniejszym pytaniem: czym jest życie? Proste badania nad seksem i anatomią przekształciły się w zawiłą filozoficzną zagadkę.
W dzisiejszych czasach może to być odpowiednikiem naukowców mapujących mózg, którzy nagle próbują wyjaśnić skąd bierze się nadzieja? Skąd biorą się pomysły? Nadal tego nie wiemy. Wiemy doskonale, że mózg jest podstawą myślenia, lecz nadal nie wiemy co to właściwie znaczy. Naukowcy zmagający się z tajemnicą dzieci rozumieli, że niektóre części materii są żywe, a inne nie, ale nie mogli dojść do tego, czemu tak jest.
Dzisiaj każdy 10-latek wie, skąd biorą się dzieci. Ale przez tysiące lat najwięksi myśliciele mogli się tylko zgadywać. To postęp, ale nie powinniśmy być zbyt zadowoleni z siebie. Każda generacja popełnia błąd myśląc, że winda nie jedzie wyżej, niż na ich piętro. Możemy być pewni, że nasi potomkowie spojrzą kiedyś na nas, cytując nasze poważne przekonania i pokręcą głową w zdumieniu.
za: atlasobscura.com
Skomentuj
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.