W sercu Sahary, u stóp starożytnego wulkanu znajduje się oaza z trzema jeziorami, położona w wymarłym, wulkanicznym kraterze. Waw an Namus to jedna z najciekawszych atrakcji w Libii – nie ma się czemu dziwić, gdyż oaza położona w środku pustyni wygląda niesamowicie.
Sercem oazy Waw an Namus jest kaldera (wielkie zagłębienie w szczytowej części wulkanu, powstałe wskutek gwałtownej eksplozji) wygasłego wulkanu, którego pozostałości mają około 100 metrów wysokości. W zamierzchłych czasach, podczas aktywnych erupcji, wulkan wytwarzał ogromną ilość lawy i popiołu – ich ślady rozsypane są w okolicach Waw an Namus w odległości 20 kilometrów. Tysiące lat później piaski Sahary wciąż nie pochłonęły skał wulkanicznych, które wyróżniają się na tle jaskrawo-żółtego piasku – z tego powodu oaza jest wyraźnie widoczna z powietrza.
U podnóża dawnego wulkanu znajdują się trzy jeziora, dzięki którym rosną tu rośliny. Pomimo tego, że jeziora są zasilane ze świeżego podziemnego źródła, woda w nich jest słona – wynika to z obecności soli w otaczających je skałach wulkanicznych, które rozpuszczają się. Kolejną niesamowitą cechą oazy jest ogromna liczba komarów, które wybrały „Waw an Namus” na swoje miejsce lęgowe – i tu docieramy do genezy nazwy tego miejsca – „Waw an Namus” w tłumaczeniu z arabskiego oznacza „oaza komara”.
Oaza znana jest miejscowym plemionom od czasów starożytnych. Obecność stałego źródła wody przyciągała kupców, którzy prowadzili karawany wielbłądów przez Saharę. Wielbłądy mogą pić słoną wodę, a obecność komarów najwyraźniej nie przeszkadzała starożytnym podróżnikom.
O tym niesamowitym miejscu świat dowiedział się za sprawą Karla Moritza von Beurmanna (1862) i Gerarda Rohlfsa (1881), chociaż żaden z nich nigdy nie odwiedził tego miejsca. Prawdopodobnie pierwszym Europejczykiem, który tu dotarł był pochodzący z Francji Laurent Lapierre (1920). Lapierre był oficerem wojskowym, który został schwytany w walce i wzięty do niewoli, więc o swoim pobycie w okolicach „Waw an Namus” opowiedział kilka lat później. W latach 1930 – 1933 włoski geolog Ardito Desio prowadził kilka wypraw geograficznych i geologicznych – podróżował wraz z karawaną wielbłądów przez Saharę aż do granic Sudanu. O niesamowitej oazie w środku Sahary wspomniał w czterotomowej pracy poświęconej wyprawom w głąb pustyni. W latach 60. niemiecki naukowiec Nikolaus Benjamin Richter odbył kilka wypraw na Pustynię Libijską i nagrał film dokumentalny „Nieznana Sahara”.
Akacje, palmy daktylowe, widlice tebańskie i tamaryszki to rośliny występujące w oazie. Część największego jeziora pokryta jest natomiast trzciną. Komary to nie jedyne zwierzęta, które upodobały sobie to miejsce – można tu spotkać trzy gatunki kaczek, trzcinniczki zwyczajne, świergotki rdzawogardłe, czaple, kruki i wiele innych gatunków. Niektóre z nich migrują tu, by przetrwać zimę.
Zobacz też:
• Ciekawe miejsca w Polsce
• Petra – skalne miasto w Jordanii
• Jak powstaje szafran i dlaczego jest jedną z najdroższych przypraw na świecie?
• 14 ekstremalnych miejsc zamieszkanych przez ludzi
• Hashima – japońska wyspa duchów
źródła: (1),(2),(3),(4)
Skomentuj
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.