Pamiętacie czarną wołgę albo dziada, a może cygana albo Baba Jagę, która przyjdzie i zabierze, gdy będziecie niegrzeczni? Podejrzewam, że większość dorosłych zna przynajmniej jedną dziwną postać, która w dzieciństwie wzbudzała strach, bo dziadkowie i rodzice w ten sposób próbowali egzekwować posłuszeństwo. Moja babcia miała na podorędziu cały repertuar straszydeł, a sądzę, że nie była w tym odosobniona. Babcia, jako rodowita Ślązaczka znała mnóstwo stworów zamieszkujących domy, łąki, lasy i podziemia. Każde przewinienie mogło zostać ukarane, a karę wymierzały duchy z śląskich wierzeń ludowych. Co ciekawe, mam wrażenie, że babcia w istnienie tych stworzeń święcie wierzyła, będąc przy tym przykładną katoliczką. Czym zatem straszono śląskie dzieci?
1. Strzyga, Strzygoń – w śląskich wierzeniach był to złośliwy duch nieochrzczonego dziecka (według niektórych źródeł strzyga miała dwie dusze, dlatego śląskie dzieci dostawały na chrzcie dwa imiona, aby przez przypadek strzygą nie zostać). Wciskał się przez szpary w drzwiach i oknach. Jego pojawienie się zwiastowało śmierć, dlatego ważne było, aby zatkać wszystkie szpary. Do dziś do ruchliwych, wiercących się dzieci mówi się: „Ty strzygo”.
2. Bebok zabierał „wrazidlate” dzieci, czyli takie, których wszędzie było pełno, wchodziły, gdzie ich nie proszono, najduchy. Ze względu na kopyta zamiast nóg mógł uchodzić za synonim diabła. Miał około pół metra, a jego atrybutem była kryka, czyli laska, którą bił dzieci.
3. Południca była specyficznym duchem, który jak sama nazwa wskazuje pojawiał się w południe i karał tych, którzy nie odmawiali… Anioł Pański. Wiem, że ilekroć słyszałam kościelne dzwony bijące o 12.00, stawałam ze strachem i odmawiałam odpowiednią modlitwę.
4. Utoplec zamieszkiwał barzoły, czyli bagna. Tego ducha powinny bać się przede wszystkim dziewczynki, gdyż wabił czerwoną szlajfom (wstążką) te, które samotnie wędrowały nad wodą. W mojej okolicy bagien na szczęście nie było, a rów melioracyjny nie nadawał się na mieszkanie dla Utoplca, więc jego się akurat nie obawiałam (dodatkowo nie lubiłam koloru czerwonego) Chłopcy też nie mogli czuć się bezpiecznie, Utoplec zwodził wszystkich, wciągając w bagna nieostrożnych.
5. Śmiertka, to nikt inny tylko doskonale znana wszystkim Śmierć. Tylko, że według babci panna ta ulubiła sobie lustra, więc aby jej nie przywoływać, należało luster unikać. Ilekroć próbowałam przejrzeć się w lusterku słyszałam, że jak będę się przeglądać, to przyjdzie Śmiertka i mnie zabierze.
6. Skarbek pojawia się tu na dokładkę, gdyż nim nie straszono dzieci tylko górników. Ten duch podziemi dbał o bezpieczeństwo na grubie (kopalni). Jego pojawienie się zwiastowało zawał lub wybuch metanu. Należało jednak pamiętać, że pomagał tylko dobrym ludziom, złych potrafił okrutnie ukarać, skazując na śmierć w podziemiach.
To oczywiście tylko kilkoro z licznej rodziny zjaw i duchów, które zamieszkiwały w śląskich domach. Czasem mam wrażenie, że to właśnie na Śląsku najżywiej zachowała się pamięć o słowiańskich bóstwach i gdy pojawia się kolejna książka lub film na słowiańskich wierzeniach oparte (np.”Wiedźmin”) to duchy tam występujące witam, jak starych, dobrych znajomych.
Autorką wpisu jest Akacja prowadząca bloga rozmówki-kobiece. Zapraszamy również na funpage autorki: facebook.com/rozmowkikobiece. Prowadzisz bloga? Chcesz dodać wpis? Napisz do nas używając formularza kontaktowego lub wyślij wiadomość na facebooku.
Skomentuj
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.