Amerykański milioner Terrance Watanabe jest rekordzistą, jeśli chodzi o przegrane: 5 milionów za pojedynczą grę, 127 milionów w ciągu jednego roku i 200 milionów dolarów w ciągu kilku lat.
Jego rodzina jeszcze w latach trzydziestych przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych z Japonii, gdzie jego ojciec Harry założył spółkę Oriental Trading Co. Oczywiście Terrance z siostrą po zakończeniu liceum rozpoczęli pracę w firmie ojca. Już jako dwudziestoletni chłopak i najstarsze dziecko w rodzinie, Terrance zgodnie z japońskimi tradycjami objął posadę prezesa firmy. Dzięki swojej erudycji i smykałce do biznesu zrobił z małej spółki duże przedsiębiorstwo, którego dochód sięgał 300 milionów dolarów rocznie. Jednak w roku dwutysięcznym Terrance wystawił swoją firmę na aukcję. Postanowił nie przejmować się więcej pracą, tylko poświęcić czas akcjom charytatywnym i zabawom, których wcześniej sobie odmawiał. Próbował sił w różnych projektach, na przykład organizacji restauracji. Choć uzyskał już wcześniej sławę filantropa to nie osiągnął sukcesu w żadnej z nowych dziedzin i właśnie wtedy zakochał się w grach w kasynie.
Pierwszą oznaką nadchodzącej katastrofy był dzień, gdy Terrance przegrał 21 milion w Wynn Casino w Las Vegas. Przez incydenty pod wpływem alkoholu, hazardziście niedługo potem zakazano wejścia do kasyna. Jednak to był dopiero początek. W 2007 roku w Rio Hotel i Caesars Palace, Watanabe stracił w sumie 127 milionów dolarów, bijąc tym samym rekord przegranych. Potrafił spędzać w kasynie kilka dni pod rząd, grając na stawkach specjalnie zawyżonych dla niego. Mógł grać w blackjacka na trzy ręki, stawiąc na każdy box po 50 tysięcy dolarów. Lubił także ruletkę i automaty wideo. Nie przykładał większej uwagi do rachunku prawdopodobieństwa, strategi i problemów z uzależnieniem.
Do tego Watanabe był szalenie szczodry. Nierzadko rozdawał na prawo i lewo pracownikom kasyna banknoty studolarowe, nawet będąc grubo pod kreską. Krótko mówiąc – był idealnym klientem, którego martwił tylko poziom adrenaliny we krwi. Kierownicy kasyna nie zaprzątali sobie głowy kwestiami etycznymi. Upijali Terranca najlepszym alkoholem i nikt nie odradzał mu gry, w jakimkolwiek był stanie. Mógł oczywiście liczyć na pozorne rabaty i drogie prezenty. Na przykład: tracąc ponad pół miliona, dostawał 15% zwrotu, a przegrywać mu się zdarzało do 5 milionów podczas jednej wizyty.
W ciągu mniej więcej jednego roku Terrance przegrał w tych dwóch kasynach około 112 milionów, co wynosiło 5,6% dochodu korporacji Harrah’s w Las Vegas. Dodatkowo zapożyczył się na prawie 15 milionów.
Do 2009 roku Wanatabe spłacał swój ogromny dług, aż w końcu zabrakło mu pieniędzy przed ostatecznym uregulowaniem rachunku. Kasyno skierowało wtedy sprawę do sądu. Pełnomocnicy twierdzili, że gracz popełnia przestępstwo odmawiając spłaty reszty długu. Wanatabe zaprzeczał. Twierdził, że w kasynie podawano mu napoje z domieszką narkotyków, pobudzając go w ten sposób do dalszego grania. Kasyno negowało to, a liczni świadkowie potwierdzili informacje o tym, że Wanatabe miał tendencje do molestowania kobiet, a kokainę i marihuanę zażywał dobrowolnie.
Sprawa skończyła się ugodą. Obie strony postanowiły, że postępowania sądowe przykuwają za dużo uwagi mediów i wywierają negatywny wpływ na wizerunek. Kasyna zgodziły się odwołać pozwy, a Terrance wypłacił pół miliona dolarów z tytułu kosztów sądowych.