Trwa wyścig z czasem oraz rywalizacja naukowa i finansowa dwóch potęg – Chin i USA w stworzeniu pierwszej szczepionki na koronawirusa. Do walki stanęły także firmy europejskie oraz izraelskie, z których jedna prowadziła od dawna badania nad innym koronawirusem odzwierzęcym. Jaka powinna być nowa szczepionka, jak będzie działać i kiedy możemy ją otrzymać?
Wirus Covid-19, który rozprzestrzenił się już praktycznie po całym świecie stanowi realne zagrożenie dla zdrowia ludzi i dla gospodarki świata. Być może kiedyś zniknie, jak nieomal całkowicie zniknęły poprzednie epidemie innych koronawirusów: SARS i MERS, a być może pozostanie i będzie nawracał i nękał ludzkość jak wirus Ebola. Jedynym rozwiązaniem pozwalającym na całkowite pozbycie się wirusa jest opracowanie skutecznej szczepionki, jak stało się w przypadku wirusa ospy właściwej, który, dzięki temu, praktycznie zniknął z ziemi.
Szczepionka to materiał biologiczny pozwalający naszemu układowi odpornościowemu nauczyć się rozpoznawać chorobotwórczego wirusa czy bakterię, a jednocześnie niewywołujący choroby – mówi Tomasz Ciach, profesor chemii, specjalista w dziedzinie nanotechnologii – musi zawierać „antygen”, czyli jakieś charakterystyczne dla danego czynnika chorobotwórczego białko, którego układ odpornościowy nauczy się rozpoznawać i będzie atakować jak tylko pojawi się w naszym organizmie. Mogą to być bakterie lub wirusy bardzo podobne do chorobotwórczych, ale nie wywołujące choroby. Tak właśnie było w przypadku pierwszych „szczepionek” na ospę, kiedy do domu przyprowadzano krowę chorą na zwierzęcą odmianę ospy, a która wywoływała u domowników bardzo słaby efekt zakaźny, ale za to dawała pełną odporność na ludzką odmianę ospy (to tak zwana szczepionka Jenera).
Mogą to być odpowiednio uszkodzone drobnoustroje pozbawione zdolności chorobotwórczych lub wręcz zabite metodami chemicznymi lub fizycznymi, np. przez napromieniowanie. Mogą to być fragmenty komórek czy wirusów, najczęściej fragmenty zewnętrznych struktur lub same otoczki wirusów, bez materiału genetycznego. Mogą to być również odpowiednie drobnoustroje udające te chorobotwórcze, a wytworzone metodami inżynierii genetycznej – mówi prof. Ciach. Szczepionkę podajemy do organizmu, najczęściej podskórnie, gdzie występuje duża ilość komórek dendrytycznych, jako że właśnie przez skaleczoną skórę najczęściej dochodzi do inwazji. Komórki dendrytyczne, to tacy poszukiwacze nowych białek, którzy badają nowy materiał biologiczny pojawiający się w organizmie. Porównywany jest on ze znanymi komórkom dendrycznym wzorcami i jeśli okaże się, że nie występuje w bibliotece uznawany jest jako potencjalnie niebezpieczny. Komórki informują resztę układu odpornościowego o pojawieniu się nowego nieznanego białka, trafia ono na „czarną listę” i wytwarzane są odpowiednie przeciwciała, czyli cząsteczki wykrywające dany antygen, a układ odpornościowy przygotowuje się do inwazji. Zbudowanie takiego systemu odporności na określone białko trwa zwykle kilka tygodni.
Jednak otrzymanie nowej szczepionki, badania przedkliniczne, testy kliniczne i wprowadzenie ich do obrotu to bardzo skomplikowany i długotrwały proces naukowy, medyczny i administracyjny. Świat elektryzują kolejne informacje o pojawieniu się lub zapowiedzi pojawienia się pierwszych szczepionek. Gdyby jednak prace naukowców z całego świata zakończyły się pełnym sukcesem i udało się przeprowadzić skuteczne testy kliniczne oraz procedury administracyjne, to na szczepionkę musimy poczekać minimum trzy miesiące. Jakie będą skutki pandemii do tego czasu, trudno jest w tej chwili wyrokować, jednak nowa szczepionka jest w tej chwili jedyną nadzieją na pokonanie pandemii.
źródło: opracowanie własne na podstawie rozmowy z profesorem Tomaszem Ciachem, specjalistą w dziedzinie nanotechnologii