Hiroo Onoda nazywany również ostatnim żołnierzem II wojny światowej to Japończyk, który zapisał się na kartach historii tym, że przez 29 lat od zakończenia wojny nadal przebywał w ukryciu i co najważniejsze – walczył! Jak wyglądała jego historia i co sprawiło, że przez tyle lat się ukrywał?
Hiroo Onoda – rozkaz
Przenosimy się do roku 1922, w którym to 19 marca w Kamekawie urodził się Hiroo Onoda. W 1940 roku został wcielony do japońskiej armii, gdzie doskonalił swe umiejętności z zakresu sabotażu i dywersji. W roku 1944 został skierowany do 8 Dywizji Piechoty, która stacjonowała na filipińskiej wyspie Lubang. Na wyspę dotarł 31 grudnia 1944 roku, wówczas major Yoshimi Taniguchi powierzył mu nową rolę – miał zajmować się utrudnianiem Amerykanom lądowania na wyspie. Major nakazał Onodzie również, iż ten bez względu na sytuację ma nigdy się nie poddać, ani też nie popełnić ze strachu samobójstwa.
Słowa rozkazu przytoczone zostały w książce Hiroo Onody pod tytułem: „No Surrender – My thirty Year War” i brzmiały: „Masz całkowity zakaz popełniania samobójstwa. To może zająć trzy lata, może zająć pięć, ale bez względu na wszystko – przyjedziemy po ciebie. Do tego czasu, tak długo, jak będziesz miał do dyspozycji choćby jednego żołnierza – masz walczyć. Nie możesz się poddać pod żadnym pozorem.”
Onoda nie wykonał rozkazu wysadzenia lotniska, ponieważ lokalne dowództwo zmieniło plany. Amerykanie bez problemu wylądowali na wyspie 28 lutego 1945 roku i bez problemu złamali japoński opór.
Uznany za zmarłego
Armia japońska została prawie w całości rozbita, a to co po niej zostało stanowiło jedynie kilkuosobowe grupki – to właśnie jednej z nich dowodził Hiroo Onoda. Podlegali mu: kapral Shoichi Shimada, szeregowy Kinshichi Kozuka i szeregowy Yūichi Akazu, którzy to tak jak Onoda do końca chcieli wypełnić powierzony im rozkaz. Mimo zrzucanych na wyspę ulotek informujących o tym, że Japonia skapitulowała i wojna się zakończyła, nie chcieli w to uwierzyć. Informacje były prawdziwe – 2 września 1945 roku na szef japońskiego MSZ Mamoru Shigemitsu podpisał akt bezwarunkowej kapitulacji. Partyzanci pod dowództwem Onody uznali te informacje za propagandę i żyli tak jakby wojna nadal trwała z nadzieją, że w niedługim czasie pojawią się siły desantowe.
Napadali na wioski, kontrolowali drogi robiąc miejsce dla zbliżających się wojsk, których lada chwila się spodziewali. W żadnym miejscu na nie przebywali dłużej niż 3 dni w obawie przed zdekonspirowaniem. Onoda jako przywódca grupy prowadził kalendarz i zapisywał w nim racje żywieniowe, co pozwalało również na kontrolowanie upływających dni. Gdy zapasy się skończyły mężczyźni zaczęli polować na lokalną zwierzynę, jedli banany, orzechy kokosa i ryż. W 1949 roku jeden z członków grupy – Akazu – odłączył się od współtowarzyszy i przez pół roku działał samodzielnie, a następnie oddał się w ręce Filipińczyków. Pozostali członkowie załogi byli przekonani, że Akazu powiedział wrogowi, gdzie przebywają, dlatego też widząc mieszkańców wyspy zaczęli strzelać bez opamiętania myśląc, że to wysłannicy wroga.
Mijały kolejne tygodnie, gdy z samolotów zaczęły napływać coraz to bardziej osobiste listy i ulotki od rodzin żołnierzy z prośbą o powrót do domu. Na nic się to zdało – mężczyźni nadal mieli w głowach zakorzenione, aby bronić wyspy. W 1954 roku towarzysz Hiroo Onody – Shimada zostaje zastrzelony przez filipiński patrol wojskowy. Przy życiu pozostał tylko Onoda oraz szeregowy Kozuka. Po pewnym czasie nad wyspą pojawiły się samoloty, które z głośników wydawały komunikat: „Onoda, Kozuka wojna jest skończona!” – to nadal nie było wiarygodne dla japońskich „partyzantów”. Wciąż napadali na wioski, podpalali pola ryżowe i czekali na nadejście wojsk z odsieczą. W 1969 roku Onoda zostaje uznany za zmarłego.
Odnaleziony
Nadchodzi rok 1972, kiedy to podczas jednej z misji zostaje zastrzelony Kozuka. Od tej pory Hiroo Onoda działa samodzielnie. Śmierć Kozuki nie poszła jednak na marne – rząd zwrócił uwagę na ukrywających się na pacyficznych wyspach partyzantów, a Hiroo Onoda stał się legendą. Jego tropem zaczęły wyruszać liczne ekipy poszukiwawcze. Niestety początkowo bez żadnych rezultatów. Nadszedł dzień 20 lutego 1974 roku kiedy to Norio Suzuki, podróżnik amator znajduje Onodę. Gdy mężczyźni stanęli naprzeciwko siebie Onoda wiązł Suzukę za Filipińczyka i celował w jego stronę z broni. Mężczyzna zachował jednak zimną krew i przemówił do niego: „Onoda-san, Cesarz i naród japoński martwią się o Ciebie”. Te słowa przełamały lody, a Hiroo Onoda słysząc ojczystą mowę zmienia nastawienie do nowo poznanego jegomościa.
Na pytanie zadane przez Suzukę, dlaczego mężczyzna jeszcze nie opuścił wyspy miał usłyszeć od Onody taką odpowiedź: „Jak tylko wojna się skończy i dostanę rozkaz poddania się, wtedy wyjdę”. Suzuki nie myśląc długo powrócił do Japonii, gdzie odnalazł człowieka, który dawniej wydał Hiroo Onodzie rozkaz. Razem polecieli na wyspę i przekonali mężczyznę do złożenia broni. Dysponował on wówczas mieczem oficerskim, karabinem wz. 99 Arisaka, kilkoma granatami i 500 szt. amunicji. 54-letni wówczas Onoda, po 29 latach nieprzerwanej obrony wysypy składa broń, a władze Filipin udzielaj mu amnestii nie roszcząc praw do zbrodni popełnionych przez niego już w czasach pokoju.
Duma Japończyków
Hiroo Onoda po 29 latach wraca do Japonii, gdzie staje się gwiazdą – symbolem japońskiego ducha walki i bezwarunkowego oddania się państwu. Co więcej zostaje mu nawet wypłacony zaległy żołd za całe 29 lat służby, który to mężczyzna ostatecznie przekazuje na cele charytatywne. Nie mógł odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Uważał, że wartości, którymi kierowali się obecni mieszkańcy Japonii nie były zgodne z tymi, które on wyznawał. Postanowił wyjechać do Brazylii, gdzie założył rodzinę i zajął się hodowlą bydła, a także pisaniem autobiografii. W 1984 roku wraca jednak do Japonii i zakłada szkołę przetrwania. Hiroo Onoda ostateczną „walkę” zakończył mając 91 lat, 16 stycznia 2014 roku, kiedy to poniósł śmierć w wyniku powikłań po przebytym zapaleniu płuc.
Hiroo Onoda był ostatnim japońskim żołnierzem, który na Pacyfiku prowadził swą partyzancką działalność. Mówi się, że po jego kapitulacji odnaleziono jeszcze w Indonezji Teruo Nakamurę, który z pochodzenia był tajwańskim aborygenem. Mężczyzna nie prowadził jednak od lat partyzanckiej działalności, gdyż mieszkał w dżungli nie widząc od wielu lat lokalnej ludności.
Skomentuj
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.