Nikt nie jest tak do końca zły. Nawet Al Capone miał swoje piękne hobby - pisał piosenki! - Zalajkowane.pl
Nowe!

Nikt nie jest tak do końca zły. Nawet Al Capone miał swoje piękne hobby – pisał piosenki!

Życie Ala Capone, szefa przestępczości, urodzonego 1899 roku na Brooklynie, nie było usiane jedynie trupem, alkoholem i zbrodnią w ogóle. Bo ten twardy, bezwzględny człowiek miał wielkie zamiłowanie do muzyki, nigdy nie zachwiane. Spędzał wiele godzin słuchając swojego fonografu, stale powiększając imponującą kolekcję włoskich wykonawców operowych (Aida Giuseppe Verdiego była jego nr 1). Capone uwielbiał także jazz, a w tamtych czasach, choć był to gatunek zdominowany przez czarnoskórych wykonawców, w mniej lub bardziej kontrolowanym Chicago rozwija się szybko scena jazzowa. Muzycy wręcz lgnęli do Capone, chcąc zagrać koncert w którymś z jego ulubionych klubów.

W 1926 doszło do porwania gwiazdy muzyki jazzowej – Thomasa Wrighta „Fats” Wallera. Trzymając go na muszce, porywacz kazał przerażonemu artyście wsiąść do limuzyny. Jednak, ku zaskoczeniu Wallera, nic mu nie groziło. Zamiast rozboju, muzyk został zabrany na przyjęcie urodzinowe Capone i grzecznie poproszony o wykonanie swoich najlepszych standardów. Impreza nieco się przedłużyła i trwała trzy dni, a Waller otrzymał w tym czasie dziesiątki podziękowań i darmowych drinków od wdzięcznych uczestników.

Pięć lat później, 24 października 1931 roku Big Al został zatrzymany, osądzony i skazany na 11 lat w Alcatraz za popełnienie oszustw podatkowych. Chociaż za kratkami dokonywano licznych prób zamachów na życie Capone, udało mu się założyć tam własny zespół złożony z osadzonych, a nawet dawać niedzielne koncerty! On sam grał na banjo, które przesłała mu do więzienia jego żona Mae.

Podczas pobytu w Alcatraz, Capone poznał pewnego jezuitę, Vincenta Caseya, który był bardzo zaangażowany w edukację duchową zatrzymanych. Na przestrzeni dwóch lat relacje obydwu bardzo się pogłębiły. Syn pastora, Mike, mówił potem: „Mój ojciec mówił zawsze bardzo dobrze o nim. To było niesamowite. Ten przestępca, który zamordował tylu ludzi, był bardzo skromny, miły i uprzejmy.”

Pewnego razu, tuż przd świętami, Casey otrzymał nieoczekiwanie prezent z Alcatraz, z dedykacją: „Dla mojego wielkiego przyjaciela ks Vin Casey, najlepszego na całym świecie – życzę Ci zawsze Wesołych Świąt. Alphonse Capone.” Przesyłka zawierała tekst napisanej przez niego romantycznej piosenki, zatytułowanej ” Madonna Mia”, który autor pisał zapewne dla swojej wiernej żony Mae:

„In the quaint Italian garden
While the stars were all aglow
Once I heard a lover singing
To the one that he loved so.

In that quaint Italian garden
‘Neath the starry sky above
Every night, he’d serenade her
With his tender song of love:

“Madonna Mia,
You’re the bloom of the roses,
You’re the charm that reposes,
In the heart of a song.

Madonna Mia,
With your true love to guide me,
Let whatever betide me,
I will never go wrong.

There’s only one moon above,
One golden sun,
There’s only one that I love,
You are the one.

Madonna Mia,
This I vow here before you,
‘Till the end, I’ll adore you.
Madonna Mia.”

Once again, I see that garden
Many years have hurried by
I can see that sweet Madonna
There’s a teardrop in her eye

For her soldier has departed
Left his loved one with a sigh
She said “I will wait forever”
As he sang this last goodbye:
“Madonna Mia…””

źródło: mentalfloss.com

 

Skomentuj